Afera kurtkowa
W sobotnią noc, tuż po północy, mysłowicka Policja otrzymała pierwsze telefony o kradzieży i przywłaszczeniu garderoby w jednym z lokali. Zanim policjanci dojechali na miejsce interwencji dyżurny odebrał kilkadziesiąt telefonów od „pokrzywdzonych”.
W sobotnią noc, tuż po północy, mysłowicka Policja otrzymała pierwsze telefony o kradzieży i przywłaszczeniu garderoby w jednym z lokali. Zanim policjanci dojechali na miejsce interwencji dyżurny odebrał kilkadziesiąt telefonów od „pokrzywdzonych”.
Powodem całego zamieszania był nadmiar alkoholu u zgłaszających i brak przygotowania ze strony organizatora imprezy. Po zakończonym balu, w którym brało udział kilkadziesiąt osób, organizator zapomniał o potrzebie wydawania ubrań uczestnikom. Samodzielne próby rozróżnienia i ubrania się w kurtki i płaszcze zakończyły się ogólnym poplątaniem. Pijani imprezowicze wpadli na pomysł by wezwać na miejsce policjantów, a ilość odebranych telefonów wskazywała na głęboką determinację „andrzejkowiczów”. Przybyli na miejsce mysłowiccy policjanci błyskawicznie rozwiązali banalny problem udowadniając, że gdzie nadmiar alkoholu tam rozum „śpi”.