Kosztowne cofanie po pijanemu
Taka sytuacja nie zdarza się na co dzień. Mysłowiccy policjanci zostali powiadomieni o wymuszeniu rozbójniczym. Okazało się jednak, iż zgłaszający sam oddał jako rekomensatę za powstałe szkody swój samochód, po tym jak cofając po pijanemu uderzył w drugi pojazd.
Taka sytuacja nie zdarza się na co dzień. Mysłowiccy policjanci zostali powiadomieni o wymuszeniu rozbójniczym. Okazało się jednak, iż zgłaszający sam oddał jako rekomensatę za powstałe szkody swój samochód, po tym jak cofając po pijanemu uderzył w drugi pojazd.
Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór na parkingu przy hali sportowej na ulicy Bończyka. Wieczór był upalny, a wypity alkohol także nie pomógł w należytej koncentracji i stało się. Pijany kierowca Peugeota - wynik 1,60 promila, właśnie wykonywał manewr cofania gdy na jego drodze stanął prawidłowo jadący Fiat Punto. Nastąpiło zderzenie pojazdów i wówczas 41 letni mieszkaniec Katowic - sprawca kolizji, postanowił wspaniałomyślnie jako swoistą rekompensatę za spowodowane straty, pozostawić w rozliczeniu 22 letniemu mysłowicznowi, który miał pecha znaleźć się na jego drodze - swój samochód. Panowie spisali umowę kupna-sprzedaży na kwotę 5 tyś. zł. Rownocześnie sprzedający samochód napisał, aż kilka oświadczeń w których stwierdzał, że to on spowodował kolizję jadąc po pijanemu. Póżniej gdy trochę przetrzeżwiał ale chyba nie na tyle by myśleć logicznie, powiadomił dyżurnego o rzekomym napadzie i zmuszeniu go do sprzedania samochodu. Sytuacja jednak szybko się wyjaśniła, gdy prawie jednocześnie o zaistniałej sytuacji powiadomił kierowca Fiata Punto, który uznał, że chyba zrobił błąd kupując samochód od nietrzeżwego kierowcy. Finalnie kierowca Peugeota odpowie za jazdę samochodem w stanie nietrzeżwym za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności.